Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11998 odpowiedzi:
  • 3 lata temu

    Witajcie. Dobrze jest poczytać takie wieści od was. Z wszystkich ogromnie się cieszę. 

    Tata miał TK, wszystko wydaje się być ok... Tak jak w poprzednim. Teraz trzeba ponownie umówić się do onkologa na wizytę bo wcześniejszą przez pandwmię przepadła. 

    Dla mnie też był troszkę trudniejszy czas, jak może pamiętacie jestem położną. Pracuję w szpitalu. W maju po macierzyńskim musiałam wrócić do pracy.. W takim okresie nie było mi łatwo. Dodatkowo wdrożyli nam 24h dyżury. Ciężko mi było zostawić syna na tak długo. Doszła obawa, że coś do domu przyniosę a mieszkam w jednym domu z moimi rodzicami... Ahhh co za strach! Teraz już się go pozbyłam. I cieszę się że udało się zrobić TK. 

    Pozdrawiam 

  • Witaj Heniuu wiem, znam całą Twoją historię i donna1955.

    3 lata temu, kiedy miałam trudniejszy czas przeczytałam całe forum...z wszystkimi Wami się zżyłam.

    Jestem wdzięczna losowi, że tutaj trafiłam.

    Też byłam przed decyzją usunięcia pęcherza, na szczęście na razie udało się go uratować, mimo iż wlewki musiałam przerwać, bo organizm nie tolerował.

    Usłyszałam wiele cudownych rad. Wiele stosuje, np regularne picie kiszonego buraka.

    Czy czarownica44 pojawia się jeszcze?

    Bo i wtedy, 3 lata temu, w pewnym momencie zamilkła.

    Jeżeli tak, to serdecznie Ją pozdrawiam.

    Buziaki dla wszystkich i ogrom szczęścia.

    W życiu wszystko od niego zależy.

  • 3 lata temu
    Czy ktos tu moze stosowal uro vaxom po urostomii ? moj tato ciagle ma bakterie w moczu i kolejne antybiotyki
  • Witajcie i proszę poradźcie. Tata z rakiem pęcherza z zaleceniem resekcji max. we wrześniu. Panicznie boi się urostomii. Wyobraża sobie dramat dokładnie tak jak opisał Heniek. Nic nie zmieniło czytanie forum. Czy jest może ktoś z Warszawy kto mógłby/chciałby umówić się z Tatą na kawę i "na żywo" pokazać, że urostomia to nie koniec świata, a zależy od tego jego życie? 

  • 3 lata temu

    Heniek..dziekuje za informacje u mojego taty co chwile goraczka antybiotyk i tak w kolko. 

  • Witam po dłuższej przerwie. Przeczytałem wpisy okresu kiedy mnie nie było i bardzo mnie ucieszyła informacja od Marysi,bo wiem z jakimi borykała się problemami męża,jak to wszystko szło całkowicie nie w tym kierunku co powinno i czytam,że ten kierunek nabrał w końcu właściwego toru i mam nadzieję,że już nigdy nie dojdzie to jego zmiany,Marysiu trzymam za to mocno i wierzę,że to najgorsze masz za sobą :-)) Aisogg cieszy mnie bardzo,że Twoje kłopoty też pomału zaczynają podążać właściwym torem,z kretayniną u mnie też występują problemy nie zawsze da się zrobić TK z kontrastem ale tym aż tak nie przejmuję się chociaż to jest bardzo ważne,mam od 1,3 do czasami 1,95. Heniek cieszą takie informacje,kolejna rocznica i kolejny rok z wygraną,tylko takich wieści potrzebujemy,dodawają otuchy,siły i wiary,że z tym da się walczyć i co ważne można wygrać,bo w Twoim przypadku kiedy to już tyle lat można powiedzieć,że wygrałeś. Jak już udało mi się wejść to napisze co u mnie.Kiedy ostatni raz pisałem to byłem na etapie po zabiegu próby usunięcia zmiany i przed wizytą u prof.Chłosty w Krakowie.Otóż do tej wizyty nie doszło. Kiedy nie dało się usunąć zmiany po rozmowie z Panią onkolog została podjęta decyzja aby zastosować radioterapię,aczkolwiek miałem do tego wątpliwości gdyż czym zostaje to ukierunkowane kiedy nie ma wyników histopatologicznych i jaki rodzaj radioterapii zastosować,Pani onkolog wyjaśniła mi,że jeżeli to jest traktowane jak wznowa to wtedy opiera się na tym pierwszym badaniu histopatologicznym i adekwatnie do tego badania stosuje się radioterapię,no jakby logiczne ale i tak nie przekonywujące.W połowie grudnia rozpocząłem terapie i zakończyłem pod koniec stycznia tego roku.Badania TK i okazuje się,że te działania nie odniosły zamierzony skutek,totalne rozczarowanie,w między czasie nawiązałem kolejny kontakt z prof.Chłostą i umówiłem kolejną wizytę do której doszło.Nie będę opisywał jaka to jest osoba ale empatia aż bije od niego.Tak szczerze nie wiedziałem czego mogę się spodziewać przy tej wizycie,bo pomyślałem sobie,że jak już ktoś podjął próbę usunięcia tego i nie dało się to powie "sorry ale ja też nic więcej nie zrobię" wiecie co nie wiem jak to opisać ale dosłownie po krótkim tylko przedstawieniu mu mojego problemu pierwsze to powiedział "to trzeba tylko wyciąć" po czym pada pytanie "jesteś zdecydowany?" odpowiedź mogła być tylko jedna,a kiedy powiedział czy za miesiąc może być operacja to mnie aż zatkało,wszak byłem z początkiem maja,a 15 czerwca już miałem operację.Jestem już ponad miesiąc po operacji,jeszcze w czasie pobytu w szpitalu rozmawiałem z lekarzem,który asystował profesorowi przy zabiegu i dowiedziałem się,że całej zmiany nie dało się jednak usnąć,gdyż to graniczyłoby z utratą nawet życia ale zapewniał mnie,że zostało usunięte bardzo dużo,całość nie była możliwa dlatego bo miejsce jest bardzo trudno dostępne.Wszystko zostało wysłane na badania histopatologiczne i przyszły wyniki,wyniki które zawsze takie powinny przychodzić,ta zmiana nie posiada żadnych komórek rakowych jest od nich po prostu czysta,jakże cieszę się tym bardzo ale jednocześnie mam dylemat co dalej wszak nie zostało to w całości usunięte no i dalej mam jeszcze bóle.24 lipca już miałem TK aby sprawdzić stan po operacji jak to wszystko tam wygląda,a 31 lipca mam kolejną wizytę u Pani onkolog,przy wizycie poprzedniej ustaliliśmy,że jak TK wykaże,że ogólnie jest czysto i w tym miejscu również nie będzie nic podejrzanego to za 3 miesiące będzie badanie PET aby całkowicie być pewnym o barku jakichkolwiek komórek rakowych w moim organiźmie. Mam nadzieję,że tak będzie,że będę czysty ale mimo tego muszę tak pomyśleć co dalej z tą zmianą,która nie została usunięta. Joasiu,a co tam u Ciebie? Pozdrawiam Jacek.
  • 3 lata temu

    Witaj Jacku!!!!!

    Nie masz nawet pojęcia jak bardzo się cieszę , że się odezwałeś . Super wiadomości . Najważniejsze , że jest czysto . Dobrze , że wdrożyli leczenie i trafiłeś na dobrego lekarza bo z tym niestety coraz trudniej . My mamy propozycję poszerzenia moczowodu no i oczywiście strach po tych naszych przejściach. Czasami sobie myślę , że jeszcze raz to chyba nie dałabym rady przez to wszystko przejść. Sama myśl  , że jeszcze raz iść do szpitala..... Ale to tylko takie myślenie.... człowiek dużo jest w stanie znieść   Kochani piszcie co u Was . Jakoś tak trochę to nasze forum zamilkło Życzę Ci dużo zdrowia i oczywiście wszystkim forumowiczom.

  • 3 lata temu

    Julka 23

    U mojego męża bakterie i gorączki wracały kilka razy i to taka do 40 stopni. Po trzeciej operacji i kilku gorączkach już w szpitalu po powrocie do domu przechodził jeszcze gorączki kilka razy. Podawaną miał gentamycynę. Myślę , że u męża zadziałało wzmocnienie organizmu. Pił pieżgę z miodem + sok z kiszonych buraków ( pijemy do dzisiaj , sama kiszę ). + witaminy. Spróbujcie może to coś pomoże . Mąż miał hemoglobinę przy wyjściu ze szpitala ok 9 . Po tych wszystkich miksturach ma teraz ponad 15 a leków żadnych nie brał.

    Pozdrawiam, Maria

  • Witam. Marysiu ,mam również zwężenie moczowodów z tym,że ja nie miałem propozycji poszerzenia moczowodów,chyba dlatego,że mam wyodrębniony z jelita pęcherz z przetoką na zewnątrz ale mam do każdego moczowodu wprowadzony wężyk aby wspomóc odprowadzanie moczu,no niestety muszę co 2-3 miesiące je wymieniać i właśnie jutro jadę na kolejną wymianę.Rozumiem Cię doskonale,że po takich przejściach jakie miałaś wszystko co związane z ta sytuacja źle wpływa na Ciebie...no właśnie ale to takie myślenie,jak co to i tak człowiek pójdzie.Myślę,że to poszerzenie moczowodów jest dobrym rozwiązaniem,z tego co wiem to potem wymiana tych wężyków jest dłuższa niż u mnie od 6 miesięcy do roku ale co najważniejsze jest w tym,że jest szansa pozbycia się tej nefrostomii i normalnego funkcjonowania.Marysiu chyba skorzystam z Twojej rady i wdrożę też piegżę i sok z buraków bo moja hemoglobina nie jest taka jak powinna być (10,5 -11,8). Julka,ja tak też zrobiłem jak Heniek pisze,obecnie co mam robiony posiew to jakaś tam cholera jest ale,że nie ma skutków ubocznych to nie walczę z nimi bo to nie ma sensu,zresztą urolodzy mi tak też sami powiedzieli. Małgosia1234 gdybym mieszkał bliżej bardzo chętnie umówiłbym się z Twoim tatą,nie wiem na ile by to pomogło ale wydaje mi się,że gdyby sam widział jak ktoś z tym funkcjonuje pewnie w jakiś sposób ułatwiłoby mu podjęcie decyzji.Może pokaż mu to nasze forum co piszemy,niech poczyta,a wtedy zmieni zdanie.Ja z mojej strony(może będzie czytał) chciałbym przekazać,że z tym da się normalnie prowadzić życie,czasami nawet zapominam,że mam urostomię,naprawdę warto walczyć bo jest o co. Pozdrawiam Jacek.
  • Kurczę dlaczego mi to pisze jednym ciągiem kiedy robię przerwy.Wrrrrr.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat