Rak pęcherza moczowego

13 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11998 odpowiedzi:
  • 4 lata temu
    tecza No wlasnie: jak to jest z tym CIS? Pisza, ze jest nieinwazyjny - to dobra wiadomosc, ale z drugiej strony ciezko go usunac calkowicie z pecherza, BCG czesto nie daje rezultatow. Mozesz opisac jak to wyglada u Ciebie? Jakie leczenie stosujesz? Jesli juz pisalas, to przepraszam. :)
  • 4 lata temu

    Gwidon, ostatnio duzo czytam na ten temat. Z literatury wynika, ze CIS pęcherza faktycznie jest nieinwazyjny. Jednak kiedy damy mu duzo czasu ( to podobno tez pojęcie względne i zależy od indywidualnych uwarunkowań pacjenta, czy będą to miesiące, czy lata) i wrośnie w mięśniówkę to stanie się naciekający i inwazyjny. Szerzy się drogą krwionośną. Dlatego wszelkiego rodzaju biopsje, TURBTy niosą ryzyko, ze  jego komórki przejdą do krwi i rozsieją się. Przy usuwaniu Cis za granicą stosuje się swiatlo niebieskie, zeby nie przeoczyć jakiegos gragmentu guza

  • 4 lata temu

    * fragmentu guza, bo wtedy bardzo łatwo się rozsieje. A jak jest w Polsce?  Raczej tylko się oszczędza. CIS bywa tez wieloogniskowy i utrudnia całkowite usunięcie wszelkich zmian przy standardowym swietle białym.

    Ja czekam dopiero na pobranie wycinkow. Takie mamy terminy pomimo prywatnych wizyt.Wszystko wskazuje na CIS. To opinia lekarza. Cytologia osadu moczu wyszła ujemna, to jakby daje trochè nadziei, ale badanie to jest srednio czułe nawet w przypadku raka HG jakim jest CIS, więc raczej się nie łudzę...

  • 4 lata temu
    Dzień dobry Wszystkim Forumowiczom :) Dawno nie pisałam, ale u mnie wieczorami ciągła walka ze zmęczeniem a w ciągu dnia nie ma kiedy. U nas na razie wszystko w porządku. Mąż robił tk pod koniec grudnia i teraz w środę byliśmy z wynikami u onkologa i jest ok. Nawet jest coś na plus :) W miejscu po pęcherzu utworzył się zaraz po operacji (operacja 13 maj 2019) taki zbiornik z limfą i niestety nic nie schodziło, na tk zbiornik miał 10 cm. Teraz po tk w grudniu zbiornik ma 7,5 cm czyli jest jakaś reakcja. Nasz urolog mówił, że może być tak, że będzie to miał cały czas a u niektórych pacjentów nawet do dwóch lat po operacji to się wchłania. Co do ogólnej kondycji to jest ok, na jesieni jeździł już na rowerze, teraz parę razy byliśmy już z córcią na basenie i worek bez problemu trzymał. Mąż wrócił już do wagi sprzed operacji i nie jest za dobrze, bo brzuch ma za duży :) i niestety co jakiś czas worek nam się odkleja (jak robi dużo ruchu czy jak siedzi taki zgarbiony ). Ostatnio byliśmy na rodzinnej imprezie w restauracji i też była wpadka z przeciekającym workiem i trzeba było pędzić do domu na wymianę :( Wymianę worka jak trzeba to też już sam ogarnie, ale ogólnie ja wolę to zrobić bo wtedy jestem pewna, że skóra jest dobrze wymyta i zabezpieczona. Po chemii zostały mu niestety drętwienia palców u stóp, onkolog przepisał gabapentin ale bez efektu i teraz będę szukać jeszcze jakiegoś neurologa bo kazała się zgłosić. Staram się Go też pilnować żeby zażywał duże dawki witaminy D bo wszędzie czytam, że jej niedobór to otwarte wrota dla raka. Ważne jest tylko żeby zażywać ją razem z witaminą K i podobno jeszcze wypić do tego łyżkę oleju np oliwy z oliwek wtedy ta witamina ma lepsze wchłanianie. Czy Wy też suplementujecie witaminę D? Przepraszam, że nie odnoszę się do wszystkich She dacie radę worki ogarnąć, ja już się czuję jak licencjonowana pielęgniarka stomijna :) Nawet nasza niespełna trzyletnia córcia mówi, że jak będzie duża to Ona też będzie tacie worki wymieniała. Jak jeszcze jesteście niepoprawnie nienormalnymi optymistami to tym bardziej :) Aisogg wszystko Ci już pięknie wyjaśniła gdzie, co i jak można się dowiedzieć, przygotowanie teoretyczne już jest. A my wszyscy trzymamy kciuki za praktykę. Tato już po operacji, jak u Was?? Pozdrawiam ciepło
  • 4 lata temu
    Kurczę nie wiem dlaczego te moje wypociny to taki jeden długi tekst. Jak piszę robię przerwy i akapity a potem tak wychodzi :( Ale mnie to wkurza ...
  • 4 lata temu

    dobry wieczór wszystkim. 
    Toska, tak, tata już po operacji. Obyło się bez komplikacji, przerzutów na przyległych organach nie było. Stomię udało się zrobić jedną. Dziś rano dostał kleik do jedzenia. wsciekly jest jak osa, nie idzie z nim normalnie porozmawiać, dziś byłam u niego TYLKO godzinę i pojechałam bo miałam go dość. Po 1 nikotyna, a raczej jej brak. Po 2 ciągnie go ta rana na brzuchu. Po 3 głodny pewnie 😂

    Nawyzywał mnie dzisiaj, gdy spytałam czy kleik mu podać -.- 

    Ma problem z podniesieniem 4 liter- bo gruby i nie może się nijak rękoma zaprzeć, żeby nogi z pozycji bocznej dać na dół... wiec usiąść nie może i szarpie łóżkiem -.- gamoń jak nic. Rozumiem ze boli, rozumiem ze musi, rozumiem ze głodny, ale fakt niezbyt miłego odnoszenia się do mnie i co gorsza pielęgniarek jest urągający i jest mi za niego glupio. Jeśli go dźwigiem nie podniosę to cyt „pier******ę nie będę wstawał i będę tak cały dzień leżał” nie wytrzymałam i zwyczajnie wyszłam. Pojadę we wtorek dopiero.

    Pozdrówka :* 

    Dzięki za rady :) 

  • 4 lata temu

    She tata nabierze sił i będzie lepiej. Tylko musi się ruszać.

    Tośka mojemu tacie też się czasami odklei.a większy brzuch niż kiedykolwiek w życiu. I jak do mojego syna się zgina, bawi się to faktycznie ma takie dziwne pozycje że może to powodować rozszczelnienie. Cieszę się że u Was wszystko dobrze.

    Pozdrawiam wszystkich.

  • 4 lata temu
    aisogg napisał:

    She tata nabierze sił i będzie lepiej. Tylko musi się ruszać.


    Mam nadzieje, że się weźmie w garść. Strach się bać co to będzie, gdy wróci do domu.. jakie relanium będzie mi potrzebne albo coś, bo nerwów do użalania się nad sobą to nie mam niestety. Ot taka ze mnie wyrodna córeczka, która nie skacze i nie niuńka, a wręcz zmusza do samodzielności i wysilku 🙄

  • 4 lata temu
    Witam, Jestem nowa na Waszym forum i niestety stwierdzono u mnie tego gada. Nie chcę pisać jakie emocje mną na początku targały. Dzięki Wam, przeczytałam całe forum od początku rozjaśniły mi się horyzonty i postanowiłam podjąć walkę. Tak jak piszą w większości obecni na forum, lekarze tylko informują, "straszą" a jednocześnie pozostawiają chorego samemu sobie. Na początku pomyślałam że nie będę nic czytać w necie, przecież to lekarze lepiej wiedzą, niestety zostałam potraktowana jako kolejny przypadek i wypuszczona do domu.....
  • 4 lata temu
    Dziękuję wszystkim obecnym, za cenne rady i mam nadzieję, że uzyskam możliwą odpowiedź na nurtujące mnie pytania.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat